jaki może być skutek nieprawidłowo ustawionych reflektorów świateł mijania
Pytania na prawo jazdy kategorii B (211) Jaki może być skutek nieprawidłowo ustawionych reflektorów świateł mijania? 1. Zwiększone zużycie paliwa. 2. Zwiększone zużycie żarówek. 3. Oślepianie kierujących nadjeżdżających z przeciwka.
Z powodu że bora ma tragiczne reflektory kupiłem Philips Extreme Power 80%. Jedna przepaliła mi się po ok. 20tys. km. Zauważyłem jeszcze jedną wadę. Podczas opadów śniegu czy deszczu pomimo prawidłowo ustawionych reflektorów jedna żarówka powodowała efekt samooślepienia. Sugrując się opiniami też takie zamówiłem.
mniej wypadków., Korzystanie z świateł mijania może zapewnić większe bezpieczeństwo dla nadjeżdżającego z naprzeciwka i pojazdu przed tobą. idealny do ekstremalnych warunków pogodowych. Czy to deszcz, mgła, czy śnieg, powinieneś używać świateł mijania, aby mieć lepszą widoczność drogi.
Zależnie od wersji pojazdu element sterujący A umożliwia regulację wysokości wiązki światła reflektorów w zależności od obciążenia pojazdu. Obrócić element sterujący A w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, aby obniżyć wiązkę światła i w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, aby podwyższyć wiązkę
Jak wybrać żarówki do reflektorów? Żarówki reflektorów. Działanie świateł mijania zapewnia bezpieczeństwo jazdy po zmroku. Dlatego tak ważny jest wybór i instalacja odpowiedniego typu żarówek. Może to być kwestia wymiany źródła światła, ale także uzupełnienia oryginalnego wyposażenia. Zasadniczo dostępne są cztery opcje:
Frau Sucht Mann In Der Schweiz. Refakturowanie nie jest pojęciem ściśle wynikającym z przepisów bowiem w żadnym z nich nie znajdziemy jego definicji. Refakturowanie polega na odsprzedaży osobie trzeciej usług, które wcześniej przedsiębiorca nabył. Funkcjonuje to w celu przeniesienia na ostatecznego nabywcę kosztu usługi. Według przepisów ustawy o VAT przedsiębiorca dokonujący odsprzedaży nie jest traktowany jako wyłącznie pośredniczący w usłudze ale jako jej wykonawca (art. 8 ust. 2a ustawy o VAT). W związku z takim traktowaniem przedsiębiorcy refakturującego daną usługę pojawiają się wątpliwości co do opodatkowania odsprzedaży podatkiem od towarów i a podatek VATUsługi z naliczoną stawką VAT - refakturowaniePrzy refakturowaniu odsprzedający usługę stosuje taką samą stawkę VAT z jaką otrzymał daną usługę. Natomiast co do tej zasady istnieją pewne wyjątki. Ustawa o VAT daje bowiem możliwość pewnym podmiotom na korzystanie ze zwolnień podatkowych. A zatem pytanie czy refakturujący również może korzystać z takiego zwolnienia?Zwykle refakturowanie dotyczy usług, natomiast nie ma żadnych obostrzeń prawnych aby dotyczyło również odsprzedaży nabyte od nievatowca (podmiotowo zwolniony z VAT)Jeżeli usługa została nabyta od przedsiębiorcy niebędącego czynnym podatnikiem VAT, to jej potwierdzeniem jest faktura bez naliczonej kwoty VAT. W momencie odsprzedaży czynny podatnik VAT odsprzedaje tę usługę naliczając odpowiedni podatek VAT. Taki jaki byłby naliczony przez sprzedawcę, gdyby był on czynnym podatnikiem VAT. Czyli przy refakturowaniu usługi nabytej od nievatowca należy zastosować stawkę podatku właściwą dla danej usługi. Usługi zwolnione z VAT a refakturowanieZwolnienia przedmiotowe często łączą się z danymi podmiotami, których dotyczą. Czyli w zasadzie można by je było nazwać zwolnieniami przedmiotowo-podmiotowymi z VAT. Takie zwolnienia dotyczą usług pocztowych,sportowych czy kulturalnych, które to mogą podlegać zwolnieniu, ale wyłącznie gdy świadczone są przez określoną grupę podmiotów. W związku z tym podczas refakturowania tego typu usług odsprzedający nie może zastosować tej samej zwolnionej stawki VAT. Przy sprzedaży takich usług powinien zastosować stawkę podatku VAT właściwą dla danego charakteru usługi (bez wykorzystania zwolnienia z opodatkowania przysługującego szczególnym podmiotom).Usługi kompleksowe - refakturowanieZgodnie z interpretacjami organów podatkowych refakturowanie nie może być podstawą do rozbicia na poszczególne części usługi kompleksowej. Jeżeli więc świadczenie kompleksowe stanowi jedną, niepodzielną całość nie może być rozbijane w celu refakturowania poszczególnych jego z naliczoną prowizją a refakturaPonieważ refakturujący jest traktowany jako podmiot, który wykonał usługę i ją sprzedaje, może doliczyć do niej swoją prowizję, marżę. Nie zabrania tego żaden z przepisów nawiązujących do można refakturować kosztów usługi, którą w całości najpierw wykorzystał sam podatnik. Podmiot refakturujący może natomiast korzystać z części usług, na które wystawiona została faktura faktur dokumentujących odsprzedażW związku z tym, że przy odsprzedaży może być doliczona marża i odsprzedaż nie zawsze następuje z tą taką samą stawką VAT, jaka obowiązywała na fakturze pierwotnej, faktura dokumentująca odsprzedaż nie musi dokładnie odzwierciedlać faktury zakupowej. Faktury dokumentujące refakturowanie są wystawiane tak jak “normalne” faktury sprzedażowe. Nawet w nagłówku dokumentu powinno widnieć faktura VAT a nie jakby się mogło wydawać refaktura. Przepisy podatkowe nie znają takiego pojęcia. Podsumowując, refakturujący może sprzedawać usługi po takiej samej cenie po jakiej je zakupił, ale również może naliczyć do nich marżę. Odsprzedając wystawia on zwykłą fakturę VAT z odpowiednią stawką i wartościami. Warto wspomnieć, że nadużywanie refakturowania może być zakwestionowane przez organy podatkowe. Refakturowanie bowiem daje możliwość obciążenia kontrahentów dodatkowymi kosztami związanymi z nabywaną przez nich usługą. Wystawienie refaktury w systemie systemu mogą w prosty sposób dokonać wystawienia refaktury. W tym celu należy wystawić zwykłą fakturę VAT i opodatkować ją właściwą stawką w systemie należy przejść do zakładki: PRZYCHODY » SPRZEDAŻ » WYSTAW » FAKTURĘ. W oknie wystawienia faktury należy wprowadzić dane zgodnie z fakturą pierwotną i ewentualnie zawrzeć zastosowaną marżę. W polu nazwy produktu należy zamieścić informację, że jest to refaktura oraz napisać czego ona dotyczy. Następnie należy wybrać odpowiednią dla danej transakcji stawkę zapisaniu dana faktura zostanie ujęta w rejestrze sprzedaży VAT oraz KPiR w kol. 7 jako sprzedaż towarów i usług.
Jakie oświetlenie zastosować w przedpokoju, łazience, a jakie na suficie w salonie? Wybrać zwykłe żarówki, LED, halogeny czy świetlówki? Ile zaoszczędzisz lub stracisz? Jakie są plusy i minusy różnych rodzajów oświetlenia? – na te pytania próbuję odpowiedzieć w tym artykule zderzając rzeczywistość z marketingiem producentów. I przedstawiam prawdziwe koszty posiadania oświetlenia różnego rodzaju. Dla osób nielubiących czytać od razu przedstawię wnioski: oświetlenie LED rzadko kiedy jest opłacalne jako główne źródło światła. Z mojej perspektywy jest to technologia niedojrzała. Zastępuje tradycyjne sposoby oświetlania tylko w niektórych zastosowaniach. Największą przeszkodą w masowym wykorzystaniu LED jest nadal wysoka cena oraz duży bałagan na rynku – świadomie i nieświadomie powodowany zarówno przez znanych producentów, jak i sprzedawców taniego sprzętu no-name. To ostatnie powoduje, że łatwo się naciąć i kupić oświetlenie LED o słabych parametrach, które dodatkowo szybko może się zepsuć. Na co więc zwracać uwagę? Na co ja zwracałem uwagę i jakimi kryteriami się kierowałem? Co zrobiłbym teraz lepiej mając roczny bagaż doświadczeń? O tym właśnie piszę w tym artykule 🙂 Moja subiektywna ocena oświetlenia LED Nie spieszyłem się z napisaniem tego artykułu. Zależało mi na tym żeby zebrać wystarczającą ilość doświadczeń związanych z oświetleniem LED, zanim podzielę się z Wami moimi obserwacjami. Dobrze przeczytałeś – moimi obserwacjami i wnioskami. Nie silę się tutaj na podawanie Wam uniwersalnych informacji. Opisuję tylko moje doświadczenia i subiektywne odczucia. Zaznaczam, że nie jest elektrykiem, specjalistą od oświetlenia lub inżynierem oceniającym produkty na podstawie parametrów technicznych. Mam jednak doświadczenie praktyczne jako światłolub, który lubi jak w mieszkaniu jest jasno, który nie chce przepłacać (ani za prąd, ani za źródło światła) i który nie lubi zmieniać przepalonych żarówek. Rok temu, gdy zastanawiałem się jak przeorganizować oświetlenie w domu, długo szukałem artykułów, które by mi w tym pomogły. I nie znalazłem. Dlatego ten artykuł to taki przewodnik dla mnie samego rok temu. Jeśli po jego przeczytaniu będziesz mieć wrażenie, że wiesz więcej o oświetleniu LED (i nie tylko), to będzie to znaczyć, że mi się udało. A gdyby czegoś Ci w tym artykule zabrakło, to śmiało zapytaj w komentarzach 🙂 Sprawdź również: Jak skutecznie oszczędzać Cel wymiany oświetlenia Zanim przejdę do opisu moich doświadczeń i wniosków, to muszę przedstawić podstawowe powody, dla których zdecydowałem się eksperymentować z oświetleniem LED: Lubię, jak w mieszkaniu jest jasno. W kontekście wycofywania tradycyjnych, wolframowych żarówek o dużych mocach (100W, 75W) szukałem dla nich tańszego zamiennika. To samo dotyczyło także tradycyjnych halogenów sufitowych. Nie interesowało mnie oświetlenie punktowe / dekoracyjne. Interesowały mnie wyłącznie główne źródła światła. Dlatego nie opisuję listew świetlnych itp. Skupiam się na oświetleniu wymiennym, czyli wszystkim co można wykręcić i wkręcić. Zależało mi na obniżeniu kosztów prądu, ale oczywiście bez przepłacania za źródła oświetlenia. W przypadku LEDów będących zamiennikiem dla halogenów sufitowych – musiały się one mieścić w standardową oprawę (te same wymiary co halogen GU10 o średnicy 5 cm). Być może Twoje kryteria są inne. Być może LED ma być tylko uzupełnieniem oświetlenia żarówkowego, halogenowego lub świetlówek. W takim przypadku również przeczytaj ten artykuł, ale przefiltruj prezentowane przeze mnie informacje i wyciągnij własne wnioski. Kosztowne testy oświetlenia LED Zanim wymieniłem oświetlenie w domu, to eksperymentowałem z różnych rodzajami oświetlenia. Mentalnie nie byłem w stanie zaakceptować pojedynczego źródła światła kosztującego powyżej 50 zł / sztukę, ale testowo kupowałem i takie “żarówki” LED. Pierwszym istotnym błędem, który popełniłem, było uleganie marketingowi dużych marek znanych z oświetlenia, a w szczególności Osram i Philips. Prawda niestety jest taka, że nawet jeśli producent jest duży i specjalizuje się w produkcji żarówek, świetlówek i halogenów, to wcale nie musi mieć dużo do powiedzenia w temacie oświetlenia LED. Rok temu większość z uznanych producentów koncentrowała się na dostarczaniu LEDów, które mogą co najwyżej pełnić funkcję dekoracyjnego źródła światła i nie były w stanie zastąpić głównego oświetlenia. Ich LEDowe odpowiedniki halogenków sufitowych, wyposażone są w jedną lub góra 3-4 diody, które dają mały i wąski strumień światła (zaraz napiszę o tym więcej). A jednocześnie są to źródła drogie, kosztujące kilkadziesiąt złotych za sztukę. Zdarzyło mi się nawet kupić takiego LED’a za 80 zł. Efekt jest raczej żałosny – stojąc pod takim LEDem czuję się jakbym stał w cieniu. Drugim istotnym błędem było sugerowanie się mocą LED’ów wyrażoną w watach. Szukałem przede wszystkim odpowiedników klasycznych halogenów montowanych w oprawach w suficie podwieszanym i coraz częściej stosowanych również w lampach sufitowych tego typu co na zdjęciu poniżej. Ja koncentrowałem się na poszukiwaniu odpowiedników halogenów z gniazdem GU10, podłączanych bezpośrednio do napięcia 230V bez konieczności stosowania zewnętrznych transformatorów. Na rynku dostępne były wtedy produkty posiadające 1W, 3W, 4W i maksymalnie 5W, które wielkością odpowiadały klasycznym halogenkom – czyli nie wystawały poza przeznaczoną dla nich oprawę sufitową. Prawda jest taka, że przy wyborze oświetlenia LED kluczowe znaczenie ma ile światła potrafi wyprodukować taka “żarówka” (wiem, że nie jest to żarówka, ale przyjmijmy roboczo takie nazewnictwo). Są LED’y, które z 5W wyprodukują 400 lumenów, a są i takie, które z tej samej mocy dadzą nie więcej niż 150 lumenów. Uwierzcie, że różnica jest kolosalna. LEDy SMD – płaskie diody LED montowane powierzchniowo Jedynym rozwiązaniem, które dają zbliżone parametry świecenia do halogenów / żarówek, są LEDy wielodiodowe SMD. W moim przypadku najlepiej sprawdzają się LEDy budowane z kilkudziesięciu diod typu SMD 5050 oraz SMD 5550 – przede wszystkim ze względu na optymalny z mojego punktu widzenia stosunek jakości do ceny. Po kilkutygodniowych testach, zdecydowałem się zakupić produkty firmy Lumenmax. Jest to polska firma, która według jej zapewnień samodzielnie projektuje źródła światła, a następnie zamawia ich produkcję w Chinach. Z produktów tej firmy korzystam już ponad rok (od kwietnia 2012 r.) i jak na razie ani jeden z nich nie uległ awarii i jestem z nich zadowolony. Dla jasności: nie mam żadnych korzyści z tego, że polecam produkty tej firmy. Nic na tym nie zarabiam. Po prostu dzielę się moimi pozytywnymi doświadczeniami. Wszystkie przedstawione w tym artykule analizy finansowe odnoszą się do produktów LED firmy Lumenmax. A trzeba dodać, że nie są to produkty najtańsze. Z mojej perspektywy stanowią dobry kompromis pomiędzy jakością i ceną. Jeszcze jedna uwaga: ja nie zajmuję się monitoringiem rynku LED. Być może pojawili się już jacyś inni, godni uwagi producenci. Nie analizuję tego. Opisuję moje doświadczenia z ostatniego roku. Czytaj także: Wyniki ankiety, czyli o czym chcecie czytać na blogu o oszczędzaniu Kryterium 1: wielkość emitowanego strumienia światła, czyli ilość lumenów Już wiesz, że testy LEDów mogą być kosztowne. Na co warto zwrócić uwagę? Dzisiaj patrzę przede wszystkim na deklarowaną przez producenta wielkość strumienia światła, czyli ilość lumenów emitowanych przez źródło LED. Tu pojawia się jednak pierwszy problem. Producenci i sprzedawcy, delikatnie mówiąc, potrafią rozmijać się z prawdą. A jeśli spojrzycie na Allegro, to bez ogródek powiem, że niektórzy bezczelnie kłamią. I nawet jeśli liczbę lumenów podadzą prawdziwą, to za chwilę kłamią porównując źródło LED z klasyczną żarówką. Nie będę się tu silił na mądrość i specjaliści od oświetlenia mogą mnie zaraz pożreć żywcem, ale napiszę Wam o moich odczuciach, a nie parametrach technicznych: światło emitowane przez żarówkę, czy halogen, rozprasza się w inny sposób niż to emitowane przez diody LED. I to widać. Ja jeszcze nie znalazłem sensownie wycenionej (czyli poniżej 100 zł) lampy LED, która zamknięta w obudowie klasycznej żarówki (gwint E27), stanowiłaby substytut dla żarówki o mocy 100W. Według mnie możecie zapomnieć o tym, że LED’y o mocy 7W-10W dadzą Wam ten komfort świetlny, co klasyczna żarówka 100W i to bez względu na ilość upakowanych na nich diod. Jest jeszcze gorzej niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Klasyczne żarówki dawały mniej więcej 6-16 lumenów na każdy W (te o większych mocach – więcej). Czyli można było przyjąć w dużym uproszczeniu, że poszczególne rodzaje żarówek dają tyle lumenów: Żarówka 120 W = 1200-1920 lumenów Żarówka 100 W = 1000-1600 lumenów Żarówka 75 W = 750-1200 lumenów Żarówka 60 W = 360-600 lumenów Żarówka 40 W = 240-400 lumenów Trochę inaczej wygląda to dla oświetlenia halogenowego: Halogen 50 W = 700-1000 lumenów Halogen 35 W = 490-700 lumenów I teraz jeśli porównacie powyższe liczby, z tym co znajdziecie na opakowaniach “żarówek” LED, to będziecie mieli wyobrażenie dlaczego LED, który miał zastąpić “żarówkę 100W” świeci tak “ciemno”, że wolelibyście zamiast niego mieć żarówkę 40W. Producenci i sprzedawcy żerują na naszej niewiedzy. Poniżej podaję Ci jeszcze zalecenia Unii Europejskiej dotyczące wyboru energooszczędnych substytutów tradycyjnych żarówek. Potraktuj proszę te zalecenia jako ściągawkę. Ja po roku doświadczeń muszę stwierdzić, że się z nimi zgadzam: Odpowiednik żarówki 100W powinien mieć 1300-1530 lumenów Odpowiednik żarówki 75W powinien mieć 920-1060 lumenów Odpowiednik żarówki 60W powinien mieć 700-810 lumenów Odpowiednik żarówki 40W powinien mieć 410-470 lumenów Odpowiednik żarówki 25W powinien mieć 220-250 lumenów Kryterium 2: kąt świecenia Dużo Wam napisałem o lumenach, ale tak naprawdę na to czy będziemy mieć wrażenie, że w pokoju jest jasno lub ciemno, wpływ ma także kąt świecenia. Dla różnych źródeł wygląda to następująco: Żarówka – emituje światło w każdą stronę (dookólnie). Dlatego światło żarówki wypełnia nam idealnie pomieszczenie, ale ze względu na to, że jest rozproszone, to do dobrego oświetlenia potrzebujemy żarówki dużej mocy. Ja kochałem żarówki 100W 🙂 Halogen w suficie podwieszanym (MR16 lub GU10) – wyposażony jest najczęściej w reflektor, który odbija światło i jednocześnie skupia je w wiązkę świetlną o określonym kącie. Typowy kąt to 35-60 stopni. Halogen dobrze oświetla to co jest na wprost niego (w promieniu kąta świecenia). Jego światło też się rozprasza, ale można zaobserwować, że pół metra ścian od sufitu mamy zazwyczaj nieoświetlone. Za to wiązka światła jest dosyć skupiona. Dlatego na sufitach podwieszanych instaluje się je dosyć gęsto 🙂 Oświetlenie LED – tu szerokość kąta świecenia zależy od typu zastosowanych diod. Jeśli są to diody SMD instalowane powierzchniowo, to strumień światła ma szeroki kąt świecenia. Przykładowo dla LEDów w obudowie GU10 lub MR16 jest to, np. 120 stopni. Ale to powoduje jednocześnie, że światło jest bardziej rozproszone. Przykładowo jeśli mamy klasyczny halogen emitujący 450 lumenów pod kątem 35 stopni i LED emitujący też 450 lumenów pod kątem 120 stopni, to pod LEDem będzie nam ciemniej, bo światło jest rozproszone na większą powierzchnię. Z drugiej strony jeśli LEDów mamy wiele, to znacznie łatwiej będzie nam wypełnić pomieszczenie światłem niż w przypadku halogenów o ograniczonym kącie świecenia. Przykładowo taki LED zainstalowany na suficie podwieszanym ładnie “wyeliminuje” nam niedoświetlenie ścian przy suficie. Pytanie tylko, czy to właśnie na tym powinno nam zależeć 😉 Kryterium 3: barwa światła, czyli nie wierz, że słońce jest najlepsze Producenci wmawiają nam, że najbardziej naturalna dla nas barwa światła, to odpowiednik światła słonecznego – czyli około 6500 Kelvinów (K). Zgodzę się, że takie światło lubimy w dzień, ale wieczorem próba oświetlenia czegokolwiek takim światłem powoduje, że ja czuję się jak w kostnicy. Zimno i nieprzyjemnie. Nie bez powodu określa się takie światło mianem światła zimnego. Dla mnie najcieplejsze LEDy i świetlówki wyglądają wieczorem zbyt trupio. “Ciepła barwa” w przypadku LEDów oznacza temperaturę barwową 3000K (Kelvinów). To o wiele “zimniejsze” światło niż w przypadku żarówek, które mają temperaturę od 2500K do 2700K. Dla mnie poziom 3000K jest maksymalną, akceptowaną przeze mnie temperaturą barwową. Kupiłem kiedyś jednego LEDa o temperaturze 4000K (określany jako “zimny biały”) i czułem się jak na sali operacyjnej. Ale tu musicie poeksperymentować sami. Ja wiem, że po przejściu z tradycyjnych halogenów sufitowych GU10 (o temperaturze około 2700K) na ich odpowiedniki LED o temperaturze 3000K, musiałem przez około 2 tygodnie przyzwyczajać się do zmienionej barwy. Wszystko wokół wydawało się takie białe. Chcesz więcej porad o oszczędzaniu i zarabianiu? Jeśli podoba Ci ten wpis, to gorąco zachęcam do przekopania się przez archiwum mojego bloga. Znajdziesz tutaj setki wpisów dotyczących wszystkich obszarów finansów osobistych: oszczędzania, zarabiania, mądrego inwestowania, negocjowania, optymalizacji podatkowej oraz podejmowania dobrych decyzji finansowych. Świetną esencją mojej pracy jest książka „Finansowy ninja”, którą lubię określać mianem podręcznika, który każdy z nas powinien przeczytać jeszcze w szkole. To ponad 540 stron konkretnych wskazówek i podpowiedzi pomagających ułożyć dobry plan finansowy i w konsekwencji jego realizacji osiągnąć pełne bezpieczeństwo finansowe. Książka zbiera absolutnie świetne recenzje (przeczytasz je na stronach „Lubimy czytać” i „Goodreads”). Pomimo, że wydawałem ją samodzielnie, osiągnęła już status bestsellera – sprzedało się już ponad 22 tys. egzemplarzy! Zachęcam do zakupu. Pracowałem nad nią blisko 2 lata – po to, by była maksymalnie przystępna dla wszystkich osób, które chcą poszerzać swoją wiedzę finansową i jednocześnie skutecznie omijać pułapki zastawiane przez instytucje finansowe i ubezpieczeniowe. Według wielu nabywców, to najlepsza książka o finansach osobistych, jaką przeczytali od lat. PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI → Kryterium 4: typ zastosowanych diod Warto trzymać się tego rodzaju diod, które już się nam sprawdziły. Ja kupuję te LEDy, które wyposażone są w diody typu 5050 lub 5550. Dioda diodzie nierówna. Jeśli więc na opakowaniu nie ma informacji, jaki typ diod został zastosowany w “żarówce” LED, to lepiej w mojej opinii nie ryzykować. Oszczędność może być tylko pozorna. Nie jestem ekspertem więc nie będę bajerował, że rozumiem różnice pomiędzy poszczególnymi typami diod. Podaję Wam tylko, które w moim subiektywnym odczuciu, się sprawdziły 🙂 Kryterium 5: sposób chłodzenia Producenci będą Wam wmawiać, że zaletą LEDów jest to, że się nie grzeją. Ja prawie w to wierzyłem – do momentu, aż nie sparzyłem się wykręcając testowanego LEDa 🙂 Te LED’y, które posiadają wiele diod, wydzielają ciepło bardzo intensywnie. I ciepło to musi być sprawnie odprowadzane – szczególnie tam, gdzie LED umieszczony jest w małej obudowie, np. w odpowiedniku standardowego halogenu sufitowego o średnicy 5 cm. Dlatego zakupiłem “halogeny” LED, które mają konstrukcję otwartą – diody nie są schowane za szkłem. Jak na razie rozwiązanie to doskonale mi się sprawdza. Pomimo, że niektórzy znajomi mówili mi, że po zamknięciu LEDów w obudowach, po prostu się one przepalały, to u mnie od ponad roku ani jedno źródło LED nie uległo awarii. Zobaczymy jak długo wytrzymają. Gwarancję mam na 18 miesięcy 😉 W przypadku substytutu żarówek starałem się wybrać takie LEDy, które wyposażone są w radiatory do odprowadzania ciepła. Przykładowo: lampki nocne wyposażone mam w takie oto “żarówki” z gwintem E14 (nazywane żarówkami świecowymi): Ale niestety z dobrze chłodzącymi się LEDami, wyposażonymi w radiatory, jest taki problem, że mają one często większą kubaturę niż tradycyjne żarówki lub halogeny. To może powodować, że pomimo takiego samego gwintu, nie będą się mieścić w dotychczasowe oprawy lub klosze. Podobny problem mam także przy świetlówkach. Jeśli instaluję duże z nich, to niekiedy nieładnie wystają one z abażurów – tam, gdzie żarówka idealnie się chowała. Modele LED, które wybrałem Po wszystkich moich eksperymentach ustandaryzowałem się na dwóch typach LEDów: “Żarówkach” typu świecowego (gwint E14) Lumenmax LED EL-CSMB27 o mocy 5W i 380 lumenów. Obecnie dostępne są w cenie 54,99 zł. “Halogenach” ze złączem GU10 Lumenmax LED EL-SMB09 SE o mocy 5W i 350 lumenach. Obecnie dostępny jest ich odpowiednik SMB09SM w cenie 29,99 zł. Dla przykładu podam Wam przykład jednego LED’a – “halogenka”, który kompletnie mi się nie sprawdził. Model Osram Parathom PAR16 o mocy 5W. Emituje on zaledwie 170 lumenów i ma mały kąt świecenia, a kosztuje około 45 zł. Opłacalność inwestycji w LEDy No to skoro już napisałem na co co warto zwrócić uwagę kupując LED’y i powiedziałem, które modele wybrałem, to przejdę do najważniejszego elementu tego artykułu, czyli podsumowania kosztów. Podstawową wadą oświetlenia LED jest jego wysoka cena. Wyposażenie całego mieszkania w takie oświetlenie, może kosztować od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Zasadnym więc staje się pytanie czy i kiedy taki zakup ma szansę się zwrócić. Producenci bardzo chętnie w swoim marketingu porównują koszty prądu zużywanego przez tradycyjne żarówki i oświetlenie LED, i pokazują korzyści finansowe, jakie osiągnąć można dzięki LEDom. Ale świadomie zapominają oni o dwóch aspektach: “żarówki” LED są bardzo drogie w zakupie i dodatkowo – wcale nie jest tak, że “świecimy” nimi przez długi czas. Przykładowo: jeśli z lampki nocnej korzystamy raptem godzinę dziennie, to na zwrot inwestycji w LED przyjdzie nam czekać znacznie dłużej, niż gdyby była ona zapalona 10 godzin na dobę 🙂 Aby pomóc Wam samodzielnie policzyć opłacalność inwestycji w oświetlenie LED, przygotowałem specjalny arkusz kalkulacyjny, który możecie pobrać poniżej. Zresztą arkusz ten pozwoli Wam porównać dowolne dwa alternatywne źródła światła i koszty związane z ich użytkowaniem. Możecie przykładowo porównać tradycyjne żarówki do halogenów, albo policzyć ile zaoszczędzicie wymieniając żarówki na świetlówki. Arkusz zorganizowany jest w następujący sposób: Najpierw możecie wpisać, którego pomieszczenia dotyczy analiza Później wpisujecie parametry obecnego oświetlenia w danym pomieszczeniu: Typ źródła światła, np. żarówka Liczbę wykorzystywanych żarówek Moc pojedynczej żarówki Czas świecenia tego oświetlenia w ciągu doby (podawany w godzinach) Koszt zakupu jednej żarówki Informację ile żarówek Wam się przepala w ciągu roku – żarówki te uwzględnimy potem w kosztach rocznych Następnie, w analogiczny sposób, wpisujecie dane dotyczące docelowego oświetlenia, które zastąpić ma obecne oświetlenie. Arkusz automatycznie wyliczy aktualnie ponoszone koszty, wyliczy też skalę inwestycji i okres jej zwrotu. Oczywiście finalne wyniki w dużej mierze uzależnione są od tego, przez ile godzin w ciągu doby używacie oświetlenia w danym pomieszczeniu. W moim przypadku okazało się, że jedynymi sensownymi miejscami, w których mogę zastosować oświetlenie LED, są przedpokój, łazienki i kuchnia. Tam taka inwestycja zwraca mi się mniej więcej po 1 roku i 8 miesiącach i to przy założeniu, że światło w tych pomieszczeniach jest zapalone mniej więcej 1,5 godziny na dobę. Kiedyś przyjmowałem do wyliczeń nieco inne założenia, ale po roku obserwacji siebie i rodziny, udało mi się je zweryfikować. W pozostałych pomieszczeniach, a w szczególności tam, gdzie potrzebuję mocnego źródła światła, zastosowanie LEDów mija się z celem. Głównie ze względu na cenę “żarówek” LEDowych. Przykładowo: ekwiwalent 100-watowej tradycyjnej, wolframowej żarówki w postaci LED o mocy 18W i strumieniu światła 1410 lumenów, kosztuje aż 146 zł (model Lumenmax COSMB102). Nawet przy 4,5 godzinach świecenia dziennie, inwestycja ta zwracałaby mi się przez blisko 8 lat (w porównaniu z obecnie stosowanymi świetlówkami 22W). Nie widzę najmniejszego sensu w tak długim oczekiwaniu na zwrot inwestycji. Plusy i minusy Zapytałem Was na Facebooku, jakie macie obserwacje odnośnie oświetlenia LED. Jarek zwrócił mi uwagę na to, że: “Słabsze LEDy mrugają. Nie widać tego gołym okiem ale już robiąc pod takim LEDem zdjęcie kartki widać „prążki” na zdjęciu których nawet przy CFLach nie widać. A wydawałoby się, że powinno być na odwrót.” Z kolei Adam zauważył to, o czym pisałem już powyżej: “Strumień świetlny w żarówkach LED i barwa koloru, czego się niestety – póki co – nie da się przeskoczyć, są gorsze niż w przypadku tradycyjnych żarówek. Podzielam również zdanie o świetlówkach – częste wymiany to codzienność (no, może „comiesięczność”) przez co koszty są bardzo wysokie.” Ja ze świetlówkami nie mam na szczęście tego typu problemów. Akurat w zakresie świetlówek korzystam z produktów firmy Osram. Mikołaj zwraca uwagę na taśmy LED, które mogą być ciekawym sposobem oświetlania, np. w kuchni. Finansowo są one dosyć drogie (100 zł / 5 metrów bieżących taśmy), ale dobrze sprawdzają się w roli oświetlenia podszafkowego. Dzięki wielu punktom świetlnym minimalizują powstawanie cienia, co ułatwia prace kuchenne. Podejmę się subiektywnego podsumowania wad i zalet oświetlenia LED (moja opinia – Ty możesz mieć inną). Najważniejsze według mnie zalety oświetlenia LED to: Niższe zużycie prądu niż w przypadku żarówek, halogenów oraz świetlówek Mniejsze wydzielanie ciepła Trwałość – przynajmniej teoretycznie 🙂 Czas pokaże. Wady oświetlenia LED: Wysoka cena Jakość światła – większość diod świeci “zimnym światłem” Duża ilość słabej jakości produktów na rynku, co utrudnia wybór Trudność porównania źródła LED do tradycyjnych żarówek, w czym niestety nie pomaga również marketing producentów Konieczność projektowania instalacji elektrycznych pod kątem stosowania LED – chociażby w zakresie gęstości rozmieszczenia źródeł światła. Wnioski – gdzie jakie światło stosować? Poniżej zebrałem moje najważniejsze wnioski dotyczące sensowności stosowania różnych źródeł światła. Niestety nie są one tak pochlebne dla LEDów, jak mogłoby się wydawać. Warto samodzielnie przeanalizować opłacalność LEDów. Każdy musi to zrobić sam (polecam załączonego Excela!) uczciwie odpowiadając sobie na pytanie przez ile czasu na dobę jest zapalone światło w każdym z pomieszczeń oraz jak często przepalają mu się tradycyjne żarówki i halogeny. O ile może mieć sens wymiana halogenów sufitowych na “halogenki” LED, o tyle w przypadku głównego źródła światła w żyrandolach sufitowych trudno mi jest wyobrazić sobie sytuację, w której LED byłby dobrym substytutem dla żarówki lub świetlówki. Potencjalnie wystarczające mogłyby być LEDy o mocach kilkunastu watów dające ponad 1300 lumenów, ale niestety z finansowego punktu widzenia jest to kompletnie nieopłacalne. LEDy takie kosztują ok. 150 zł / sztukę i zwracają się dopiero po ok. 8 latach (w porównaniu ze świetlówką). Racjonalnie wycenione LED’y do instalacji w sufitach podwieszanych (poniżej 50 zł / sztukę) produkują relatywnie mało lumenów. To z kolei powoduje, że trzeba stosować ich więcej na tej samej powierzchni, aby osiągnąć pożądany poziom doświetlenia. I tu docieramy do sedna: w zasadzie jeśli myślimy o zastosowaniu LEDów, to należałoby myśleć o nich już na etapie projektowania oświetlenia mieszkania lub domu. Przykładowo: jeśli standardowe halogenki rozmieszczane byłyby na suficie co 120 cm, to w przypadku LED’ów prawdopodobnie należałoby zmniejszyć dystans pomiędzy nimi do 85 cm. Proszę, nie przywiązuj się do tego przykładu, bo nie mam pojęcia o projektowaniu oświetlenia 😉 Nie warto kupować najtańszej chińszczyzny na Allegro. Najlepiej kupować oświetlenie LED u takich sprzedających, którzy umożliwiają zwrot rozpakowanego i przetestowanego przez nas towaru. To absolutnie kluczowe, jeśli nie chcesz wyrzucić pieniędzy w błoto. Mój wybór co do oświetlenia mieszkania jest następujący: Przedpokój, łazienki i kuchnia: oświetlenie sufitowe “halogenkami” LED (instalowane w suficie podwieszanym). Każdy halogen to 5W, 350 lumenów. Sypialnia: Sufit: świetlówka 22W Doświetlenie na ścianie: 3x LED “halogen” 5W, 350 lumenów Lampki nocne: LED E14, 5W, 380 lumenów – ale dzisiaj zostałbym przy zwykłych żarówkach 40W lub żarówkach halogenowych Salon: Oświetlenie nad stołem: 2x świetlówka 22W Oświetlenie główne: 6x żarówki halogenowe 42W – rzadko używamy tego źródła światła Lampa uzupełniająca: 1x świetlówka 10W Lampka nocna: LED E14, 5W, 380 lumenów – tu podobnie jak w sypialni dzisiaj zostałbym przy halogenie lub zwykłej żarówce Pokoje dzieci: 6x LED “halogen” 5W, 350 lumenów – w zupełności wystarczające i dobra decyzja Projektowanie instalacji oświetlenia domowego pod kątem zastosowania LEDów jest również uzasadnione z innych powodów. Przykładowo: ja mam w mieszkaniu instalację korzystającą z tzw. włączników schodowych. Dzięki nim mogę w trzech miejscach włączać i wyłączać światło w przedpokoju. Ale instalacja taka ma to do siebie, że w zasadzie cały czas płynie przez nią minimalny prąd. Na tyle mały, że standardowe halogeny nie świecą. Ale po wymianie ich na LED’y mam zjawisko “gwieździstego nieba” na suficie. LEDy delikatnie się żarzą nawet jak są “wyłączone”. Nam się to akurat podoba, ale dla kogoś innego może być to irytujące. Problem nie występuje w przypadku zastosowania standardowych włączników. Opisany wyżej efekt prezentuję na zdjęciach poniżej 🙂 Najpierw ujęcie z włączonym światłem, potem z tego samego miejsca z wyłączonym światłem, a następnie zbliżenie pojedynczego, wyłączonego źródła LED. W efekcie w przedpokoju nigdy nie jest kompletnie ciemno. Przedpokój i zapalone oświetlenie LED To samo ujęcie przy zgaszonych LEDach A tak świeci „zgaszony” LED Podsumowanie Mam nadzieję, że podobał Ci się ten artykuł i zaspokoił on Twoje zapotrzebowanie na wiedzę o LEDach, jako głównym źródle światła. Jeśli tak jest, to mam prośbę, abyś podzielił się linkiem do tego artykułu ze swoimi znajomymi. Sam wiem ile czasu spędziłem poszukując subiektywnych opinii prawdziwych, zadowolonych i niezadowolonych użytkowników LEDów. Gdyby ktoś podsunął mi wcześniej taki materiał – byłbym mu bardzo wdzięczny 🙂 Ikonki służące do podzielenia się tym artykułem, znajdziesz poniżej. A jeśli nie chcesz, by ominęły Cię informacje o nowych artykułach, to zasubskrybuj mój blog przez RSS lub zapisz się na newsletter. Warto 🙂 Dziękuję Ci bardzo, że wytrwałeś w lekturze tego artykułu (i gratuluję ;-)). A może Ty też już masz jakieś doświadczenia z LED’ami? Zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzu 🙂 Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Jakie produkty polecasz, a jakie odradzasz i dlaczego? Zobacz także: Kalkulator zużycia prądu
W poprzedniej części niniejszego opracowania, które ma na celu omówienie zagadnień związanych z prawami i obowiązkami poszkodowanego na etapie postępowania likwidacyjnego, poruszane były zagadnienia związane z definicją postępowania likwidacyjnego oraz skutkiem i formą zgłoszenia szkody. W tej części artykułu poruszone zostaną zagadnienia oraz wątpliwości praktyczne występujące na etapie likwidacji szkód komunikacyjnych z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych (dalej: OC Żądanie dokumentacji w trakcie likwidacji szkody Kontynuując omawianie procesu likwidacji szkody, warto zwrócić uwagę na pozostałe czynności, które przeprowadzane są na skutek złożenia zawiadomienia o szkodzie przez poszkodowanego lub uprawnionego. Jak wynika z treści przepisu art. 16 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o działalności ubezpieczeniowej (tekst jedn. Dz. U. z 2013 r. poz. 950), po otrzymaniu zawiadomienia o zajściu zdarzenia losowego objętego ochroną ubezpieczeniową, w terminie 7 dni od dnia otrzymania tego zawiadomienia, zakład ubezpieczeń informuje o tym ubezpieczającego lub ubezpieczonego, jeżeli nie są oni osobami występującymi z tym zawiadomieniem, oraz podejmuje postępowanie dotyczące ustalenia stanu faktycznego zdarzenia, zasadności zgłoszonych roszczeń i wysokości świadczenia, a także informuje osobę występującą z roszczeniem pisemnie lub w inny sposób, na który osoba ta wyraziła zgodę, jakie dokumenty są potrzebne do ustalenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń lub wysokości świadczenia, jeżeli jest to niezbędne do dalszego prowadzenia postępowania. Ubezpieczyciel nie może obowiązku ustalenia przesłanek swojej odpowiedzialności przerzucać na inne podmioty i biernie oczekiwać na potwierdzenie okoliczności zdarzenia przez sprawcę lub na wynik postępowania karnego. Powyższy przepis statuuje początek postępowania likwidacyjnego oraz nakłada związane z tym obowiązki na zakład ubezpieczeń. Przede wszystkim ubezpieczyciel zobowiązany jest wszcząć postępowanie likwidacyjne najpóźniej w terminie 7 dni od daty otrzymania zawiadomienia, podjąć w tym czasie działania w celu ustalenia okoliczności zdarzenia, wysokości i zasadności świadczeń zgłoszonych przez poszkodowanego oraz – co najważniejsze – przekazać poszkodowanemu informację, jakie dokumenty są niezbędne w celu dalszej likwidacji szkody. Oczywiście zakres żądanych dokumentów zależy od indywidualnych okoliczności faktycznych zdarzenia, rodzaju ubezpieczenia oraz rodzaju szkód, które zostały zgłoszone. Należy jednak pamiętać, że zakład ubezpieczeń nie powinien żądać od poszkodowanego dokumentów, których uzyskanie wiązałoby się dla poszkodowanego z nadmiernymi trudnościami lub kosztami. Ubezpieczyciel nie powinien również żądać od poszkodowanego dokumentacji, którą mógłby uzyskać, korzystając ze swoich uprawnień określonych w ustawie o działalności ubezpieczeniowej. Na podstawie skarg napływających do Biura Rzecznik Ubezpieczonych można zauważyć pewną tendencję. Otóż zakłady ubezpieczeń w toku likwidacji szkód z ubezpieczenia OC coraz częściej uzależniają wykonywanie dalszych czynności likwidacyjnych od uzyskania potwierdzenia okoliczności faktycznych zdarzenia od sprawcy, konieczności otrzymania notatki policyjnej z miejsca zdarzenia, wyniku toczącego się postępowania w sprawie o wykroczenie bądź postępowania karnego. Takie działanie nie zasługuje na aprobatę Rzecznika Ubezpieczonych, bowiem jak wskazano w orzeczeniu Sądu Najwyższego z dnia 19 września 2002 roku (sygn. akt V CKN 1134/00), obowiązek wypłaty przez zakład ubezpieczeń odszkodowania z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu, który wyrządził szkodę, powstaje z chwilą najwcześniejszego, jak to możliwe, wyjaśnienia przez zakład ubezpieczeń okoliczności wypadku. Zakład ten bowiem, zgodnie art. 817 ma obowiązek, po otrzymaniu zawiadomienia o wypadku, ustalenia przesłanek swojej odpowiedzialności, to znaczy aktywnego, samodzielnego wyjaśnienia okoliczności wypadku i wysokości szkody. Nie może obowiązku tego przerzucać na inne podmioty i biernie oczekiwać na potwierdzenie okoliczności zdarzenia przez sprawcę lub na wynik postępowania karnego. Roszczenie o zwrot kosztów ekspertyzy może okazać się uzasadnione, jeżeli zostanie za pomocą tej ekspertyzy wykazane, że ubezpieczyciel nieprawidłowo ocenił rozmiar szkody. Ubezpieczyciel nie powinien również oczekiwać na wynik postępowania w sprawie o wykroczenie bądź też na konieczność uzyskania potwierdzenia okoliczności zdarzenia przez sprawcę w sytuacji, gdy może ustalić okoliczności zdarzenia i odpowiedzialność na podstawie innej dokumentacji, takiej jak np.: pisemne oświadczenie złożone przez sprawcę na miejscu zdarzenia, zeznania świadków, notatka policyjna, oględziny pojazdów. Należy pamiętać, że ustalenie odpowiedzialności za szkodę jest obowiązkiem ubezpieczyciela, tym samym nie może on bezpodstawnie przerzucać go na poszkodowanego. Oględziny W praktyce w ciągu kilku dni po otrzymaniu zawiadomienia o szkodzie zakłady ubezpieczeń dokonują oględzin uszkodzonego pojazdu mechanicznego, które są przeprowadzane przez pracowników towarzystw ubezpieczeniowych w oparciu o specjalistyczne programy typu Audatex czy Eurotaxglass’s. Jeżeli ktoś na etapie oględzin nie zgadza się z zakresem uszkodzeń bądź wyliczeniami zaproponowanymi przez likwidatora działającego na rzecz zakładu ubezpieczeń. powinien wstępnie zasygnalizować swoje zarzuty likwidatorowi oraz poinformować o tym fakcie ubezpieczyciela. Gdyby pierwsze oględziny zostały sporządzone nierzetelnie lub nieprofesjonalnie, to poszkodowany powinien zażądać od zakładu ubezpieczeń niezwłocznego przeprowadzenia ponownych oględzin. W sytuacji gdyby takie oględziny nie zostały dokonane, to poszkodowany powinien zlecić wykonanie ekspertyzy bądź kosztorysu podmiotowi trzeciemu (np. niezależnemu rzeczoznawcy) oraz zażądać jednocześnie od ubezpieczyciela zwrotu kosztów poniesionych na rzeczoną ekspertyzę lub kosztorys – oczywiście jedynie w wypadku, gdy kosztorys ten wykaże, że ubezpieczyciel dokonał błędnych wyliczeń podczas pierwszych oględzin pojazdu. Zgodnie bowiem z treścią uchwały Sądu Najwyższego z dnia 13 marca 2012 r. (sygn. akt III CZP 75/11) uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej przez osobę mającą niezbędne kwalifikacje zawodowe, poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych (art. 36 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, Dz. U. Nr 124, poz. 1152 z późn. zm.). W związku z powyższym roszczenie poszkodowanego o zwrot kosztów poniesionych tytułem zlecenia sporządzenia ekspertyzy może okazać się uzasadnione, jeżeli zostanie za pomocą tej ekspertyzy wykazane, że ubezpieczyciel nieprawidłowo ocenił rozmiar szkody. Istotą bezgotówkowego rozliczenia jest to, że poszkodowany oddaje pojazd do warsztatu naprawczego, a warsztat na mocy pełnomocnictwa bądź cesji kontaktuje się z ubezpieczycielem na etapie likwidacji szkody i dochodzi od niego należnych kosztów naprawy. Metody likwidacji szkód komunikacyjnych Na przykładzie praktyki związanej z likwidacją szkód komunikacyjnych z ubezpieczenia OC możemy wyróżnić trzy metody rozliczenia szkody: kosztorysowa, fakturowa, bezgotówkowa. Kosztorys jest dokumentem prywatnym, który zawiera przewidywane koszty naprawy uszkodzonego pojazdu. Kosztorys sporządzany jest najczęściej przez warsztat naprawczy, likwidatora towarzystwa ubezpieczeniowego bądź też niezależnego rzeczoznawcę. Funkcjonujące w praktyce programy komputerowe, które są wykorzystywane do sporządzenia kosztorysu zawierającego koszty naprawy, to Eurotaxglass’s oraz Audatex. Kosztorys przedstawia informacje o zakresie i sposobie naprawy, rodzaju części użytych do naprawy, wysokości stawek za roboczogodziny, długości prac naprawczych, ilości materiału lakierniczego użytego do naprawy itp. Warto zwrócić uwagę, że w orzecznictwie zarówno sądów powszechnych, jak i Sądu Najwyższego przeważa pogląd, iż rozliczenie kosztorysowe jest wystarczającym i zupełnym dokumentem, który przedstawia faktycznie poniesioną szkodę. Warto chociażby zwrócić uwagę na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 16 maja 2002 r. (sygn. akt. V KN 1273/00), gdzie wskazano, że roszczenie o świadczenie należne od zakładu ubezpieczeń w ramach ubezpieczenia komunikacyjnego odpowiedzialności cywilnej z tytułu kosztów przywrócenia uszkodzonego pojazdu do stanu pierwotnego jest wymagalne niezależnie od tego, czy naprawa faktycznie została dokonana. Jeśli zatem naprawa samochodu i rzeczywiste poniesienie kosztów z tego tytułu nie są warunkami koniecznymi do dochodzenia odszkodowania, to nie sposób podzielić poglądu, iż koszty naprawy określone przez specjalistyczny warsztat nie mogą być miernikiem służącym do ustalenia odszkodowania należnego powodowi, gdyż ten nie dokonał naprawy samochodu. W związku z powyższym warunkiem wypłaty świadczenia nie może być faktycznie dokonanie naprawy pojazdu poszkodowanego. Odszkodowanie powinno zostać ustalone i wypłacone na podstawie rozliczenia kosztorysowego, chyba że poszkodowany w sposób wyraźny wyrazi zgodę na likwidację szkody na podstawie faktury bądź rachunku potwierdzającego naprawę. Jednakże rozliczenie na podstawie faktur bądź rachunków pociąga za sobą pewne ryzyko dla osób poszkodowanych. Rzecznik Ubezpieczonych zaobserwował niepokojącą praktykę polegającą na tym, iż ubezpieczyciele odręcznie skreślają ceny części bądź kwoty podanych kosztów naprawy na kosztorysach lub fakturach przedstawianych zarówno przez poszkodowanych, jak i warsztaty naprawcze. Ta bezzasadna praktyka została w sposób szczegółowy opisana w raporcie Rzecznika Ubezpieczonych z 2014 r. Orzecznictwo Sądu Najwyższego a praktyka likwidacji szkód komunikacyjnych. Działania takie oczywiście nie znajdują uzasadnienia w świetle obowiązujących przepisów, które stanowią, iż jeżeli zakład ubezpieczeń odmawia uznania w całości lub części roszczeń, powinien przedstawić poszkodowanemu stosowne uzasadnienie faktyczne oraz podstawę prawną uzasadniającą całkowitą lub częściową odmowę wypłaty odszkodowania (art. 14 ust. 3 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, PBUK i UFG w zw. z art. 16 ust. 3 ustawy o działalności ubezpieczeniowej). Warto w tym miejscu zaznaczyć, że pismo przesyłane do poszkodowanego zawierające stanowisko odmowne, powinno spełniać następujące warunki formalne i merytoryczne: Termin – poszkodowany powinien otrzymać stosowne pismo od ubezpieczyciela w terminie 30 dni od dnia złożenia zawiadomienia o szkodzie. Uzasadnienie częściowej lub całkowitej odmowy – pismo powinno zawierać opis okoliczności faktycznych, jak również wskazanie podstawy prawnej, w oparciu o którą ubezpieczyciel podjął określone stanowisko. Wskazanie przyczyn, w oparciu o które ubezpieczyciel odmawia wiarygodności dowodom przedstawionym przez uprawnionego. Przykładowo jeżeli poszkodowany przedstawia ekspertyzę niezależnego rzeczoznawcy, która zawiera określoną wysokość kosztów naprawy, to ubezpieczyciel, odmawiając uznania roszczeń poszkodowanego, powinien przedstawić na piśmie stanowisko, w którym uzasadni brak akceptacji kosztorysu poszkodowanego. Na marginesie warto przypomnieć, że w pkt Wytycznych dotyczących likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych przyjętych przez Komisję Nadzoru Finansowego w dniu 16 grudnia 2014 r. wskazano, że w przypadku zakwestionowania przez ubezpieczyciela wyliczenia kosztów naprawy pojazdu zawartych w kosztorysie sporządzonym przez rzeczoznawcę lub warsztat naprawczy na zlecenie uprawnionego, zakład ubezpieczeń powinien uzasadnić, na jakiej podstawie przyjął, że kosztorys jest nieprawidłowy. Pouczenie – w piśmie skierowanym do osoby zgłaszającej roszczenie ubezpieczyciel powinien zawrzeć stosowne pouczenie o możliwości dochodzenia roszczeń odszkodowawczych w drodze powództwa cywilnego przed sądem powszechnym. Przejrzysta, jednoznaczna treść oraz należyte i rzeczowe uzasadnienie stanowiska – warunek ten należy wyprowadzić z treści art. 355 § 2 w zw. z art. 354 Ubezpieczyciel powinien zadbać o to, aby pismo kierowane do poszkodowanego zawierało wszelkie wskazane wyżej elementy, a dodatkowo było sporządzone w sposób profesjonalny, merytoryczny oraz czytelny z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy niebędącego profesjonalistą. Poszkodowani często decydują się również na tzw. bezgotówkową metodę likwidacji szkody. Istotą bezgotówkowego rozliczenia jest to, że poszkodowany oddaje pojazd do warsztatu naprawczego, a warsztat na mocy udzielonego pełnomocnictwa bądź cesji wierzytelności kontaktuje się bezpośrednio z ubezpieczycielem na etapie likwidacji szkody i dochodzi od niego należnych kosztów naprawy. W takim przypadku rozliczenie może nastąpić zarówno na podstawie kosztorysu (np. sporządzonego przez warsztat i przesłanego ubezpieczycielowi do akceptacji) bądź na podstawie faktur wystawionych przez warsztat. Art. 461 § 1 nie może stanowić podstawy do zatrzymania całego pojazdu z powodu nieuregulowania należności za naprawę. W razie wyboru opisywanej metody między poszkodowanym a warsztatem naprawczym powstaje stosunek zobowiązaniowy na podstawie zawartej umowy o naprawę pojazdu. Na marginesie należy zaznaczyć, iż w wykładni przepisów pojawiła się wątpliwość co do charakteru umowy o naprawę pojazdu. Dotyczy ona kwestii, czy jest to umowa o dzieło, czy też umowa mieszana z elementami umowy zlecenia bądź umowy przechowania. Wątpliwość ta została poniekąd rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy, który w orzeczeniu z dnia 25 listopada 2004 r. (sygn. akt V CK 235/04) wskazał, że umowa o oddanie samochodu do naprawy jest umową mieszaną, do której stosować należy przepisy umowy o dzieło i umowy przechowania. Stanowisko to zostało również wyrażone w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 26 marca 2013 r. (sygn. akt I ACa 1150/12). W związku z powyższym pomiędzy poszkodowanym a warsztatem zawierana jest stosowna umowa, co rodzi określony stosunek prawny, natomiast między warsztatem a ubezpieczycielem powstaje kolejny stosunek prawny, którego charakter zależny jest od tego, czy warsztat naprawczy występuje w roli pełnomocnika, czy też nabywcy wierzytelności. Wśród skarg bądź problemów pojawiających w zapytaniach mailowych i podczas rozmów prowadzonych z poszkodowanymi dzwoniącymi na infolinię najczęściej pojawiają się kwestie związane z ustaleniem wartości kosztów naprawy oraz różnicą w wysokości kosztów naprawy pojazdu ustalonych przez ubezpieczyciela oraz warsztat naprawczy. Jak już uprzednio wspomniano, w praktyce stosowany jest model postępowania, w którym warsztat naprawczy ustala na podstawie kosztorysu przewidywaną wartość i zakres prac, a ubezpieczyciel dokonuje akceptacji kosztów naprawy. Zdarza się jednak, że ubezpieczyciele pomniejszają koszty naprawy zaproponowane przez warsztat naprawczy, stosując potrącenia amortyzacyjne cen części zamiennych i zaniżone stawki bądź też skreślają (bez żadnego uzasadnienia merytorycznego) odręcznie wartości przedstawione w kosztorysie i wpisują do tego dokumentu własne stawki ustalone w sposób jednostronny, bez uzgodnienia z warsztatem naprawczym. W razie sporu powstałego na etapie postępowania likwidacyjnego i braku woli po stronie ubezpieczyciela zaakceptowania kosztów naprawy często zdarza się, że warsztaty naprawcze działające jako pełnomocnicy występują do poszkodowanych z roszczeniem o dopłatę kosztów naprawy, które nie zostały uznane przez zakład ubezpieczeń. Wówczas poszkodowany na mocy umowy zawartej z warsztatem naprawczym zobowiązany jest do dokonania dopłaty za naprawę pojazdu i powinien zwrócić się do ubezpieczyciela z roszczeniem zwrotnym o zapłatę kwoty, którą zobowiązany był pokryć ubezpieczyciel w ramach swojej odpowiedzialności gwarancyjnej. Na marginesie należy zaznaczyć, że warsztaty naprawcze stosują bezpodstawnie prawo zatrzymania pojazdu przeznaczonego do naprawy do czasu uzyskania zapłaty całości kosztów naprawy przez poszkodowanego. Takie działanie nie znajduje oparcia w przepisach, bowiem jak wskazano w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 15 stycznia 2013 r. (sygn. akt I ACa 1074/12), treść prawa zatrzymania regulowanego art. 461 § 1 nie może stanowić podstawy do zatrzymania całego pojazdu z powodu nieuregulowania należności za naprawę, gdyż wynagrodzenie za naprawę samochodu nie jest nakładem na rzecz w rozumieniu tego przepisu. Należy mieć na uwadze, że mimo licznych obowiązków nałożonych ustawą na ubezpieczyciela dokonującego czynności likwidacji szkody również poszkodowany powinien współpracować z zakładem ubezpieczeń na etapie likwidacji szkody w pojeździe i przedstawić w miarę możliwości żądane przez ubezpieczyciela dokumenty oraz udostępnić uszkodzony pojazd do oględzin. Wszystkie zaprezentowane sposoby rozliczenia szkody mogą zostać wykorzystane w sposób efektywny oraz ułatwić ustalenie wysokości świadczenia odszkodowawczego i jego wypłatę. Jednakże zaprezentowane wyżej przykładowe nieprawidłowości, których dopuszczają się ubezpieczyciele, bezpodstawnie i niepotrzebnie uniemożliwiają poszkodowanym przejście w sposób sprawny i bezproblemowy przez procedurę likwidacji szkody.
Opublikowano: 2018-09-09T06:29:54 A. Zwiększone zużycie paliwa. B. Zwiększone zużycie żarówek. C. Oślepianie kierujących nadjeżdżających z przeciwka. Wyjaśnienie tego pytania: Pytanie intuicyjne. Źle ustawione światła to takie, które świecą nie tam gdzie trzeba. Id tego pytania = q_496 ArtykułyZasady przeprowadzania państwowego, teoretycznego egzaminu na zaskakujące sytuacje i niespodzianki na drodze, przez które oblejesz egzamin na prawo jazdy!Kompendium wiedzy, czyli wszystko co musisz wiedzieć przed egzaminem państwowym na prawo jazdy!O jakim niebezpieczeństwie ostrzega przedstawiony znak pionowy?Jaka jest dopuszczalna minimalna głębokość bieżnika w oponie niewyposażonej we wskaźnik granicznego jej zużycia?Z jaką maksymalną prędkością wolno Ci poruszać się na obszarze zabudowanym oznakowanym w sposób widoczny na zdjęciu?Kierujesz samochodem osobowym. Z jaką maksymalnie dopuszczalną prędkością, masz prawo poruszać się na tej drodze za tym znakiem?Czy w tej sytuacji masz prawo użyć sygnału dźwiękowego, aby nakłonić kierującego pojazdem jadącym przed Tobą do szybszego opuszczenia skrzyżowania?Czy w czasie postoju pojazdu w nocy na nieoświetlonej jezdni masz obowiązek używać świateł pozycyjnych lub postojowych?Czy w tej sytuacji masz prawo używać świateł do jazdy dziennej?Czy w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza wolno Ci jechać z włączonymi światłami do jazdy dziennej?Czy w tej sytuacji zbliżasz się do drogi z pierwszeństwem?Zamierzasz skręcić w lewo. Czy w tej sytuacji masz obowiązek zbliżyć się do środka jezdni?Czy na drodze za tym znakiem możesz zawrócić?Czy w tej sytuacji zbliżasz się do drogi z pierwszeństwem?Czy jadąc na wprost, masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa kierującemu motocyklem, który skręca w lewo?Czy w tej sytuacji masz prawo przejechać przez przejście dla pieszych?Czy w tej sytuacji kontynuując jazdę masz obowiązek sygnalizować zamiar zmiany pasa ruchu?Czy w tej sytuacji zbliżasz się do drogi z pierwszeństwem?Czy w tej sytuacji masz pierwszeństwo przed pieszymi?Czy w tej sytuacji masz pierwszeństwo przed pieszymi?Jaki tor jazdy powinieneś obrać w początkowej fazie pokonywania pokazanego zakrętu w lewo?Czy w tej sytuacji masz prawo wjechać na skrzyżowanie, jeżeli zamierzasz jechać na wprost?Czy ten znak zabrania Ci wyprzedzać motocykle jednośladowe?W tej sytuacji wolno Ci kontynuować jazdę?Czy w tej sytuacji masz pierwszeństwo przed pojazdem nadjeżdżającym z prawej strony?Czy w tej sytuacji masz prawo kontynuować wyprzedzanie?Zamierzasz skręcić w prawo. Czy masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z lewej strony?Jak ustawisz fotel kierującego przed rozpoczęciem jazdy pojazdem?Którą z wymienionych czynności powinieneś wykonać, aby płynnie ruszyć z miejsca?Do czego może doprowadzić zbyt mocne hamowanie samochodu osobowego niewyposażonego w system ABS?Która z widocznych na ilustracji lampek kontrolnych informuje o włączonych światłach mijania?Czy w przedstawionej sytuacji jesteś ostrzegany o dwóch niebezpiecznych zakrętach, z których pierwszy jest w lewo?W którym momencie wciśniesz pedał sprzęgła, gdy jadąc z dużą prędkością samochodem osobowym, planujesz wykonać manewr hamowania?Z jaką maksymalną dopuszczalną prędkością wolno Ci jechać po drodze za tymi znakami, jeśli holujesz inny samochód osobowy?Jakiej metody hamowania użyjesz, w przypadku awarii ABS-u na śliskiej nawierzchni?Czy w przedstawionej sytuacji masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdom znajdującym się na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym?Zamierzasz skręcić w lewo. Czy masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z lewej strony?Czy w tej sytuacji wolno Ci użyć ostrzegawczego sygnału dźwiękowego?W jaki sposób powinieneś hamować awaryjnie samochodem osobowym wyposażonym w układ przeciwblokujący (ABS)?Czy w przedstawionej sytuacji jesteś ostrzegany o miejscu, w którym rowerzyści wjeżdżają na jezdnię lub przez nią przejeżdżają?Czy w tej sytuacji masz pierwszeństwo przed pojazdem, który jedzie z przeciwnego kierunku i skręca w lewo?Czy taka postawa policjanta oznacza, że masz prawo skręcić w prawo?Zamierzasz skręcić w lewo na skrzyżowaniu. Czy masz obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu z przeciwnego kierunku na wprost?Czy holowany pojazd ma wpływ na pole widzenia kierowcy?Która z wymienionych usterek, uniemożliwia bezpieczne używanie samochodu w ruchu drogowym?Które z wymienionych zachowań wobec rannego w wypadku, może skutkować odpowiedzialnością karną?Który z wymienionych czynników ma bezpośredni wpływ na długość całkowitej drogi zatrzymania samochodu osobowego?W którym z wymienionych przypadków, używanie samochodu osobowego nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego?Jak długo należy ręcznie stabilizować głowę poszkodowanego z podejrzeniem urazu kręgosłupa szyjnego?Czy w przedstawionej sytuacji jadąc dalej na wprost przez najbliższe skrzyżowanie masz pierwszeństwo przed pojazdami nadjeżdżającymi z prawej strony?Czy w tej sytuacji wolno Ci wyprzedzić pojazd?Czy w tej sytuacji wolno Ci skręcić na parking znajdujący się po lewej stronie drogi?Czy jadąc samochodem (bez przyczepy) o rzeczywistej masie całkowitej 3 t wolno Ci wjechać za ten znak?Czy w tej sytuacji masz obowiązek umożliwić pieszemu przejście przez jezdnię?Czy w tej sytuacji wolno Ci zrezygnować z użycia kierunkowskazu zanim zmienisz pas ruchu?Czy wolno Ci zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu?
W wyniku inwentaryzacji stwierdziliśmy różnice między stanem księgowym a rzeczywistym towarów. W jaki sposób należy je rozliczyć i zaksięgować? RADAW trakcie czynności inwentaryzacyjnych ustala się różnice między stanem rzeczywistym składników majątku a ich stanem wykazanym w księgach rachunkowych. Ponieważ sposób rozliczania ujawnionych w toku inwentaryzacji niedoborów i nadwyżek zależy od ich przyczyn, trzeba je najpierw wyjaśnić, a dopiero potem można przystąpić do ich rozliczania. Różnice inwentaryzacyjne rozlicza się w księgach rachunkowych tego roku obrotowego, którego dotyczy inwentaryzacja. UZASADNIENIEJednostki przeprowadzają inwentaryzację na ostatni dzień każdego roku obrotowego. Stwierdzone w wyniku inwentaryzacji różnice między stanem rzeczywistym składników majątku a ich stanem wynikającym z zapisów księgowych mogą stanowić niedobory lub nadwyżki. Niedobory występują wówczas, gdy rzeczywisty stan ilościowy i wartościowy jest niższy od stanu wynikającego z ewidencji księgowej. W przypadku zaistnienia odwrotnej sytuacji powstałe różnice są nadwyżką. Do rozliczenia różnic stwierdzonych w toku inwentaryzacji służy konto „Rozliczenie niedoborów, szkód i nadwyżek”. Przyczyny powstawania niedoborów mogą być różne:• niedobory powstałe w wyniku błędów ewidencyjnych lub omyłkowego wydania z magazynu, możliwe do skompensowania z nadwyżkami, • niedobory naturalne, wynikające z właściwości np. fizykochemicznych materiałów i towarów, mieszczące się w granicach norm, • niedobory przekraczające ustalone normy ubytków, niewynikające z winy osób odpowiedzialnych (niedobory niezawinione),• niedobory powstałe na skutek zdarzeń losowych,• niedobory powstałe z winy osób odpowiedzialnych (niedobory zawinione).Głównymi przyczynami nadwyżek inwentaryzacyjnych najczęściej jest niewłaściwa ewidencja lub błędne wydania z podstawie protokołu inwentaryzacyjnego niedobory zostaną ujęte na stronie Wn konta „Rozliczenie niedoborów, szkód i nadwyżek”, przy jednoczesnym zmniejszeniu stanu korespondującego konta bilansowego. Nadwyżki ujmuje się na stronie Ma tego samego konta, zwiększając stan odpowiednich aktywów. Po ustaleniu przyczyn ich powstania następuje przeksięgowanie i obciążenie konta wynikowego – kosztowego (koszty operacyjne, pozostałe koszty operacyjne lub straty nadzwyczajne) lub bilansowego. Niezawinione niedobory można skompensować z nadwyżką stwierdzoną w toku tej samej inwentaryzacji i dotyczącą tej samej grupy wyniku inwentaryzacji w jednostce stwierdzono niedobory i nadwyżki towarów ewidencjonowanych w cenach zakupu aby zobaczyć gospodarcze:1. Ujawnienie niedoboru towaru A 12 0002. Ujawnienie nadwyżki towaru B 22003. Rozliczenie niedoboru towaru A:a) ubytki naturalne w granicach norm i limitów 4800b) niedobory niezawinione powyżej norm i ubytków 2100d) niedobory zawinione przez pracownika 500e) niedobory zawinione i nieuznane przez pracownika (pozew do sądu) 500f) kompensata niedoborów i nadwyżek 2200Konto „Rozliczenie niedoborów szkód i nadwyżek” nie wykazuje salda końcowego. Grażyna Vossasystent w Katedrze Rachunkowości WSB w Toruniu• art. 26, art. 27 ustawy z 29 września 1994 r. o rachunkowości – z 2002 r. Nr 76, poz. 694; z 2005 r. Nr 267, poz. 2252 Przygotuj się do stosowania nowych przepisów! Poradnik prezentuje praktyczne wskazówki, w jaki sposób dostosować się do zmian w podatkach i wynagrodzeniach wprowadzanych nowelizacją Polskiego Ładu. Tyko teraz książka + ebook w PREZENCIE
jaki może być skutek nieprawidłowo ustawionych reflektorów świateł mijania